wtorek, 3 lutego 2015

Noc Kina



Pierwszy raz na Noc Kina wybrałam się 5 lat temu i jakoś tak się stało, że teraz prawie zawsze na kolejnych jestem. Przez jeden rok nie opuściłam żadnego maratonu. Chodziłam na wszystko, obojętnie czy była to Noc Kina* czy ENEMEF*. Po pewnym czasie znajomi przestali się mnie pytać czy idę na maraton,a pytali"jak było na maratonie?". Co było dla mnie szokiem, bo skąd mogli wiedzieć, że byłam. Jakby mnie spotkali to raczej by podeszli i zagadali. Z ciekawości spytałam o to i przyznali się, że nie byłabym sobą gdybym nie poszła, bo "przecież zawsze jesteś". Fakt :)

Wróćmy do Nocy Kina, bo na każdej jest inaczej.
Pamiętam pierwszy maraton. Ludzi pełno. Zaczęli wpuszczać za późno, tłok, ścisk. Chciałaś przejść, a się nie dało. Torebki nosili wszyscy nad głowami, bo inaczej haczyłaś o kogoś kto stał obok i mógł ją zerwać. Chaos! Jeden wielki chaos. Przerwy między seansami wynosiły jakieś 5 minut. Nie było szans żeby przecisnąć się do innej sali, a już jak ci się to udało to nie było miejsca by siedzieć.
Pamiętam, że byłam wtedy ekipą dość dużą. Może z 10 osób lub więcej. Musieliśmy siedzieć na schodach lub rozdzielać się na inne filmy.

Wracając do tegorocznej imprezy... Była to 16 edycja. 
Nikt nie sprawdzał toreb. Staliśmy w środku Multikina ustawieni grzecznie w kolejkę i pomału wchodziliśmy. Weszłam jako jedna z pierwszych osób, ale już jako doświadczona osoba rzuciłam szybko okiem i stwierdziłam, że jest nas mało. 

Pierwszy film jaki wybrałam to horror Klątwa Jessabelle. Pół sali było zapełnionej.
Zachowanie ludzi na sali koszmarne. Po 20 minutach filmu weszły gimbusy drąc się bardzo głośno, śmiejąc się i wygłupiając. Kiedy w końcu usiedli wcale nie zmienili swojego zachowania. Kilka osób na sali nie wytrzymało i parokrotnie ich upominało. Zero rezultatu. Koleżanka, która dołączyła do mnie, spała obok w fotelu (stwierdziła, że się prześpi, bo nie lubi horrorów) i się przebudziła, tacy głośni byli. Podczas kontroli sali przez pracowników Multikina troszkę te rozwydrzone stadko się uciszyło, ale po chwili znów było to samo. Obsługa mimo że, była na sali nie zwróciła im uwagi!
Dopiero po ok 20 minutach dostali upomnienie, które brzmiało "Ciszej". Moim zdaniem powinni ich wyrzucić z tej sali, ale to jest tylko moje zdanie i kogo by ono obchodziło...
Film mimo wszystko podobał mi się.
W skali od 1 do 10 oceniam na 7.



Drugi film wybrałyśmy wspólnie z koleżanką i byli to Bogowie. Przerwa między seansami wynosiła 30 minut. Moim zdaniem bardzo długo musiałyśmy czekać. Zawsze przerwy wynosiły ok kwadrans. To taki standard. A patrząc na listę żaden seans nie miał przerwy 15 minutowej. Na sali było mniej ludzi niż na poprzednim filmie, co również było sporym zaskoczeniem, bo ten film leciał w największej sali. Na moje oko ludzi było tam z 20.
A film? Nie spodziewałam się, że będę pozytywnie zaskoczona. Nie przepadam za polskim kinem, ale ten wyjątkowo mi się podobał. 

W skali od 1 do 10 oceniam na 8.


Ostatni film wybierała koleżanka. Miałyśmy iść na Gwiazd naszych wina. Ja co prawda to już widziałam, ale wybierałam 1 film, więc decydujący głos miała tym razem koleżanka. Jednak nie dotarłyśmy do sali z tym filmem, ponieważ przerwa wynosiła aż 50 minut! Bez przesady. Nie po to idziemy na noc do kina żeby prawie godzinne przerwy sobie robić. Koleżanka więc dała sobie spokój i wybrała film Psy. Nie lubię polskich filmów. Naprawdę ich nie lubię. Ten był tak nudny. Zupełnie nie mój gust. Za dużo przekleństw, jakiś taki prymitywny język. Nie wiem jakim cudem ten film jest chwalony. Gra aktorska Bogusława Lindy była bardzo dobra, ale całość filmu do mnie nie przemawia. Bardzo chciałam usnąć na nim, ale niestety nie umiałam.
W skali od 1 do 10 oceniam na 4.



Ogółem ta Noc Kina nie była zła, ale miała wiele niedociągnięć od strony technicznej.
Przede wszystkim zbyt długie przerwy.
A filmy? Raz się wybiera lepsze, raz gorsze :)
Już nie mogę doczekać się kolejnej takiej imprezy.
Muszę wytrzymać do czerwca!


*Noc Kina - wiele filmów do wyboru, chodzi się z sali do sali.
*ENEMEF - 3-4 filmy, zazwyczaj tematyczne, siedzi się ciągle w jednej sali.

czwartek, 29 stycznia 2015

Kolejne miejsce

Cześć i czołem.
Nie chcę mówić kim jestem. Pragnę pozostać anonimowa. Chociaż domyślam się, że w przyszłości mogę zostać rozpoznana przez znajomych, jeśli przez przypadek wdepną na mojego bloga.
Piszę blogi odkąd pamiętam. Pierwsze kroki robiłam już we wczesnej podstawówce.
Blogów było kilkadziesiąt, przetrwało może z 5, które w chwili obecnej są dostępne tylko dla mnie.
Mam nadzieję, że tu zagoszczę na dłużej. Będę pisać o wszystkim i o niczym.
O życiu, uczelni, pracy, książkach, filmach, znajomych, sytuacjach, w których zapewne się znajdę, o postrzeganiu świata, o sprawach ważnych i ważniejszych.
Dosłownie o wszystkim. Będzie to moja swoista paplanina o niczym.
Bloga będę prowadzić dla siebie, ale miło mi będzie jak zostawicie po sobie komentarze.
W ciągu kilku dni popracuję nad grafiką, muszę sprawić, by to miejsce było moje.
Mam nadzieję, że to miejsce będzie troszkę taką terapią dla mnie, że dzięki Paradzie Czarownic, nauczę się czegoś na własnych błędach, udoskonalę się i zacznę utrzymywać dyscyplinę.